Mam problem z dyskiem Seagate ST3250410AS.
W listopadzie 2007 złożyłem nowy komputer:
Płyta: Gigabyte GA-M61P-S3 - nowa
Procesor: AMD Athlon 64 X2 4000+ - nowy
RAM: Goodram 2GB DDR2 - nowe kości
Dysk: Seagate ST3250410AS (250GB, 16 MB, SATAII) - nowy
Napęd: Nagrywarka DVD (LG HL-DT-ST DVDRAM GSA-4167B) - z poprzedniego komputera
Obudowa: I-BOX ORION 833B - nowa
Zasilacz: LC-B400ATX 400W
plus klawiatura (z poprzedniego komputera), myszka (nowa Logitech LX-5) i FDD (z poprzedniego komputera).
Opiszę problem od początku...
No więc po złożeniu i postawieniu systemu komputer pracował koło miesiąca czasu.
Pewnego razu wróciłem z pracy i żona mówi mi, że coś się stało... Coś z dyskiem: system nie startował, BIOS dysk wykrywał.
U znajomego (na sprawnym komputerze) podpiołem dysk i wszystkie 4 partycje były widoczne z tym, że systemowa nieczytelna...
Oddałem dysk do serwisu i w ramach gwarancji dostałem nowy - ten sam model, ale nowa sztuka (sprawdziłem po numerze seryjnym).
I znów postawiłem system i komputer działał... 2 miesiące... Pewnego dnia wstaję rano a tu "Błąd odczytu dysku. Naciśnij Ctrl+Alt+Del aby zrestartować.". Dodam, że nic się nie zciągało - komputer po prostu na noc został włączony, ale bez żadnego obciążenia.
I znów to samo czyli: BIOS wykrywa, system nie startuje.
Postawiłem system na innym dysku i - tak jak poprzednim razem - wszystkie partycje widoczne, ale systemowa nie czytelna (dokładnie: "Struktura dysku jest uszkodzona i nieczytelna").
Sprawdziłem dysk SeaTools-em: wykrył 1 błąd, naprawiłem go, ale to nic nie dało.
Następnie udało mi się odzyskać wszystkie dane z tej systemowej partycji (przy pomocy GetDataBack for NTFS).
Jutro znów oddaję dysk do serwisu...
Obawiam się jednak, że wina może leżeć gdzieś w reszcie sprzętu... dyski padają przez jakiś element komputera czy może mam pecha..?
Proszę o pomoc kogoś kto ma doświadczenie w tejże materii albo z tymi dyskami...
Dostałem sugestie, iż wina może leżeć w zasilaczu, więc napisze co o nim wiem...
- w poprzednim komputerze chodził ze 3 lata,
- kondensatory nie są napuchnięte (zresztą z półtora roku temu wymieniłem jeden, bo był napuchnięty),
- jeśli zasilacz potrafi dać moc przynajmniej zbliżoną do tej z nalepki na nim (400W) to powinien starczyć, bo z kalkulatorów mocy wychodzi, że mój zestaw potrzebuje około 200W,
- komputer nie podkręcany,
- zdaję sobię sprawę, że jest to noname...
- płyta głowna ma gniazdo zasilające 24-pinowe, a zasilacz ma wtyk 20-pinowy i tak też jest to podpięte i skoro płyta chodzi to wszystko powinno być OK (z tego co wiem to te 4 brakujące piny są wymagane wtedy gdy korzysta się z PCI-E, a ja nie korzystam)
Napięcia zmierzone SpeedFan-em:
Vcore1: 1,26V
Vcore2: 1,89V
+3.3V: 3,28V
+5V: 5,00V
+12V: 12,16V
-12V: 0,68V
-5V: -5,16V
+5V: 4,87V
Vbat: 3,06V
Wiem, że te pomiary nie są wiarygodne, ale proszę mi powiedzieć, czy powinienem przejmować się taką różnicą pomiędzy napięciami na rdzeniu i tym napięciem -12V ?? I czy te dziwne napięcia mogą być przyczyną padania dysku - przecież go nie zasilają...?
Natomiast napięcia zmierzone miernikiem przy włączonym PCMarku2005 (w nawiasie bez większego obciążenia):
+5V: 5,14V (5,6V)
+12V: 12,4V (12,9V)
Z tego co zmierzyłem napięcie jest raczej OK - zgodne ze standardem ATX.
Proszę o rady co może być nie tak, w czym tkwi przyczyna...
Pozdrawiam
