Skocz do zawartości


Zdjęcie

Codzienne życie nastolatka.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
4 odpowiedzi w tym temacie

#1 Dakross

Dakross

    Początkujący

  • 45 postów

Napisano 06 07 2008 - 12:26

Postanowiłem zamieścić na tym forum opowiadanie które bardzo mi się spodobało. A chciałbym poczuć wasze odczucia :) po przeczytaniu,więc zapraszam do lektorki ;p

Budzik zadzwonił, zazwyczaj tak zaczynają się opowiadania o zwykłych ludziach. Nazywam się Karol, mam 15 lat. Niby proste, ale ludziom nawet to trudno zapamiętać. Mieszkam w bardzo pięknym mieście, lecz ponuro tutaj - Wrocław.
Moi rodzice są bogaci. Ojciec pracuje jako prawnik, a matka jest mikrobiologiem w pobliskim szpitalu. Mam wszystko czego chcę, oprócz jednego - Przyjaciół.

Nikt mnie nie lubi tylko dlatego, że mam ładniejszy dom, lepiej się ubieram i mam wszystko to, czego zapragnę.
Rodzice większości ludzi w mojej szkole słabo zarabiają, więc dzieci także nie wyglądają najlepiej. Nie śmieje się z tego, ale oni są po prostu... [beeep] zazdrośni.

A więc jak wcześniej wspomniałem cholerny budzik, dał o sobie znać o 6:30. Czułem jaki jestem spocony, jest lato a ja śpię pod kołdrą - bo lubię. Wstałem, i pobiegłem pod prysznic. Otwieram drzwi łazienki i widzę moją nagą siostrę, wycierającą się ręcznikiem.
Stałem tak 4 sekundy jak głupi, nagle ona mnie zauważyła.
- [beeep] - krzyknęła do mnie
i owinęła się ręcznikiem.
Poszedłem do pokoju nieźle zdenerwowany, bo wiedziałem że gdy siostra jest w łazience, nie mam szans na to żeby do łazienki wejść, przez najbliższe 45 minut.

Poczułem się głodny. Poczłapałem do kuchni, chwiejnym krokiem. Otwieram chlebak, a tu zonk. Pusty.
- No [beeep] mać... - powiedziałem
Teraz już nie byłem zdenerwowany, tylko w[beeep]iony. Siadłem na krześle w kuchni i czytałem gazetę, którą siostra zazwyczaj kupuje co tydzień. Bravo Girl. Idiotki z toną tapety reklamują jakieś [beeep]owe perfumy za 200 zł. A najgorsze jest to, że ci idioci, tacy jak moja siostra od razu lecą do sklepu po przeczytaniu takiego [beeep]. Nie dość, że zawsze się okazuje, że buteleczka z kosmetykiem, jest pięć razy mniejsza niż na obrazku, to do tego jeszcze cena jest wyższa niż w gazecie. Kompletny idiotyzm.

Po przeczytaniu gazety poszedłem sprawdzić czy łazienka już wolna.
Światło w łazience było zgaszone, co znaczyło że wolna.
Wszedłem, rozebrałem się i wskoczyłem pod prysznic. Zimna woda spłynęła na mnie wielkim strumieniem,
- Bosko - pomyślałem.
Po dokładnym umyciu się, umyciu zębów i wszystkich innych części ciała. Ubrałem się w szkolne ciuchy, i poszedłem do pokoju rodziców, po kasę na śniadanie. Pokój zamknięty. Zapomniałem, że rodzice wyjechali, i jestem sam z siostrą. A to ona ma fundusze, bo jest starsza.
Wszedłem do jej pokoju, nie było jej. Otworzyłem szufladę i zobaczyłem kopertę z pieniędzmi, którą mama jej wczoraj dała. Na cały tydzień jej nieobecności zostawiła nam 500zl. Wyjąłem 250zł, swoją połowę.
Gdybym tego nie zrobił, siostra dała by mi 100zł i kazała się od[beeep]ić.

Chwyciłem plecak i wyszedłem do szkoły. Wyjąłem kluczyki z kieszeni i otworzyłem garaż. Wsiadłem na mój skuter, odpaliłem go i pojechałem do tej [beeep]ej budy. Szkoła była 15 kilometrów od mojego domu, więc trochę jazdy miałem. Gdy dojechałem już, ujrzałem ten cholerny, ciemnozielony budynek. Wszedłem do środka, ujrzałem wiele "kolegów" z klasy.

Nagle usłyszałem krzyk higienistki, której debile ze starszych klas ukradli szczoteczki do fluoryzacji.
Akurat jednym z tych debili był Adrian, największy mój wróg, nieprzyjaciel. Korzystając z okazji że biegnie w ręku ze szczoteczkami, postanowiłem wysunąć trochę nogę w prawo. O, Adrian się potknął o moją nogę i poleciał na te wszystkie szczoteczki, które miał w rękach. Ja sobie cicho odszedłem i widziałem tylko kątem oka, Adriana którego pani higienistka prowadzi za ucho, do Dyrektora.
Poszedłem pod Angielski, bo właśnie Angielski miałem jako pierwszą lekcje. Gdy tylko zobaczyłem "kolegów" z klasy, siedzących na ławkach, i ich wszystkich oczy patrzące na mnie, trochę się speszyłem. Na szczęście nie na długo, ponieważ pani od Angielskiego właśnie otwierała drzwi do klasy..

Wszyscy weszliśmy, stanęliśmy przy ławkach,
- Dzień dobry Pani Profesor - klasa krzyknęła chórem. I teraz to czego nie lubię, dwadzieścia pięć osób naraz odsuwa krzesła, okropny dźwięk.
Usłyszeliśmy dzwonek pożarowy i wiele pisków, krzyków. Pani prawie wpadła w panikę, choć nawet nie wiedziała czy tak na prawdę jest pożar, czy to ćwiczenia.
Wyszliśmy z klasy i zeszliśmy na dół. Pani kazała zostawić plecaki, idiotka. Myślą ludzie, że podczas pożaru, wszystko trzeba zostawić w klasie. I tak wziąłem swój plecak. I zszedłem na dół. Okazało się, że coś eksplodowało w sali chemicznej...

Rozeszliśmy się do domów. Na polecenie nauczycieli, wsiadam na skuter. Próbuje odpalić, nic. Paliwa nie ma.
Zapomniałem zatankować, a stacji w pobliżu nie ma. Poszedłem na piechotę na stacje, po kanister z benzyną.
Idąc, zauważyłem grupkę dresiarzy idącą w moją stronę. Zazwyczaj są nieszkodliwi, zazwyczaj oczywiście.
Przechodząc obok nich usłyszałem:
- Masz jakiś problem? -
- Nie - odpowiedziałem.
- No to dawaj telefon. - W tym momencie jeden z dresiarzy wyciągnął nóż z kieszeni...

Przestraszyłem się, w panice rzuciłem plecak na ziemie i uciekałem. Nic innego nie mogłem zrobić.
Dresiarze wzięli plecak i mnie nie gonili. Siadłem na murku i coś mi zaświtało w głowie.
W plecaku, było 250zł, klucze do domu, skutera i nowe książki.
Miałem ochotę zapaść się pod ziemie. Poszedłem w stronę komisariatu policji. Apropo policji. Żal mi ludzi którzy piszą na murach "HWDP", a gdy okradną im dom, lecą na policje z płaczem.

Gdy doszedłem na komisariat, trochę się uspokoiłem.
- Czego szukasz młody? - Usłyszałem głos, tak samo gruby i niski, jak sam policjant.
Opowiedziałem wszystko gościowi, zapisał wszystko i poszedł do góry.
Skontaktują się ze mną jak coś będą wiedzieć.
- Czyli nigdy - pomyślałem.

Wróciłem do domu, siostra siedziała z trzema koleżankami w pokoju i właśnie jedna z nich przymierzała obcisłą spódniczkę mojej siostry.
- Okradli mnie, zabrali klucze, kase, wszystko... - powiedziałem do siostry.
- Chyba żartujesz - zaśmiała się Anastazja, bo tak nazywa się moja siostra.
Poszedłem do swojego pokoju, włączyłem komputer i Skype.
Skontaktowałem się z tatą, opowiedziałem mu wszystko.

Nie zdenerwował się, bo sam kiedyś został w podobny sposób okradziony. Powiedział że wyśle kurierem pieniądze dla mnie. Ale w następnym miesiącu zamiast 400zł kieszonkowego, dostane 300zł.
Nie przejąłem się tym, bo i tak zawsze z kieszonkowego zostawało mi trochę funduszy, które wpłacałem na swoje konto, gdzie uzbierałem już sporą sumę pieniędzy, mianowicie trzy tysiące złotych.
Skierowałem się do kuchni, nic nie jadłem a tyle dzisiaj przeżyłem.
Włączyłem frytkownice, wrzuciłem dużą porcje frytek, i czekałem.
Czekałem i myślałem nad dzisiejszym dniem, podsumowałem wszystko.

Dzwonek do drzwi, kurier w pieniędzmi. Przyjechał dosyć szybko, bo w cztery godziny od powiadomienia taty. Zabrałem pieniądze i stwierdziłem, że będę od teraz nosił przy sobie tylko mniejsze kwoty.
Usłyszałem dźwięk dzwonka frytkownicy, to znaczy że frytko gotowe.
Wyjmując je lekko oparzyłem się olejem. Wyłożyłem frytki na talerz, polałem ketchupem i zjadłem.
Poszedłem znów do swojego pokoju, bo byłem już śpiący a była godzina dwudziesta pierwsza.
Założyłem piżamę, umyłem zęby w łazience i poszedłem spać.
Ciekawe co się zdarzy jutro...

------------------------------------------

Wstałem o godzinie 12. Pierwszy raz od wielu dni się wyspałem. Zajrzałem do lodówki i stwierdziłem że do jedzenia został mi ser i mleko do picia. Postanowiłem pojechać na zakupy, do TESCO. Trochę drogi było, autobus też zawsze ciągnął się powoli, ale przecież muszę coś jeść.
Poszedłem do łazienki, umyłem się i ubrałem w nowe ubranie. Założyłem ciemnozieloną czapkę, jasną koszulkę, czarną bluzę, tenisówki i krótkie spodenki. Zrobiłem listę tego co miałem kupić.
Cytuj:
Zakupy:

- Chleb 2x

- Serek Topiony 2x

- Maślanka

- Troche słodyczy
- Jajka 2x

- Mleko 2x

- Makaron 1x
No trochę zakupów będzie, zamówię taksówkę gdy będę wracał.
Wyszedłem z domu, i skierowałem się w stronę niebieskiego przystanku. Autobus miałem dopiero za 15 minut, więc poszedłem do kiosku, kupić coś do jedzenia.
- Dzień dobry - prawie krzyknąłem do grubej sprzedawczyni, wydawało by się że waży 150 kg.
- Słucham? - odpowiedziała
- Poproszę Snickersa!
- Proszę bardzo - i podała mi batona.

Gdy szedłem w stronę przystanku, widziałem że autobus już stoi.
Zacząłem biec...
- Nie zdążę, cholera nie zdążę... - powtarzałem sobie w myślach.
W ostatniej chwili, przecisnąłem się w szparę między zamykającymi się drzwiami.
W autobusie ludzie patrzyli na mnie jakoś dziwnie, czułem na sobie ich wzrok. Po 20 minutowej jeździe autobus dojechał do TESCO. Wysiadłem i skierowałem się w kierunku sklepu. Znalazłem to czego potrzebowałem, wszystko zapakowałem do wózka, i poszedłem w kierunku kasy.
Gdy szedłem, ktoś mnie popchnął, prawie bym się przewrócił.
Pani kasjerka skasowała wszystko a ja zapłaciłem za swoje zakupy.
Przeszedłem przez metalowe bramki, wykrywające kod kreskowy.
Zaczęły pipczeć. Bardzo się przestraszyłem, przecież nic nie ukradłem.
Ochroniarz już biegł w moją stronę, stałem w miejscu bo wiedziałem że nic nie zrobiłem. Ochroniarz złapał mnie za koszulkę, i zaprowadził na zaplecze. Kazał wyciągnąć wszystko z kieszeni. Wyciągnąłem wszystko, telefon, mp3 i... czekoladę. Zdziwiłem się, przecież nie wkładałem nic do kieszeni. Dopiero teraz mi się wszystko skojarzyło, ten koleś który mnie popchnął, wrzucił mi do dużej kieszeni tę czekoladę. Nie było sensu uciekać, dwumetrowy ochroniarz dogonił by mnie bez trudu. Wezwano policje, musiałem czekać na zapleczu dwie godziny na radiowóz. Przyjechał duży 6-osobowy radiowóz, dwóch policjantów wsadziło mnie do niego i odjechaliśmy...

Co się stało potem, dowiecie się jak będą ładne komentarze.

Wszystko jest wymyślone.

________________________________________________________________________________
_____________________
Autor : *Gruha :)*
Zródło : http://forum.tibia.org.pl/showthread.php?t=286316

  • 0

#2 #plus

#plus

    Uzależniony od forum

  • 1 315 postów

Napisano 06 07 2008 - 13:15

Trochę jałowy ten tekst, nie ma w nim żadnej głębszej problematyki. Jakby została napisana książka w tym stylu, to czytelników byłoby raczej niewiele.
To źródło też trochę... no wiesz. :)

  • 0

#3 Gość_Vojt007_*

Gość_Vojt007_*

Napisano 06 07 2008 - 16:42

Kompletny bez sens. :)
Po co taki tekst, który nic nie wnosi?!
  • 0

#4 Killaz

Killaz

    Profesjonalista

  • 2 300 postów

Napisano 08 07 2008 - 12:45

Tibia szkodzi wszystkim.
  • 0

#5 kurio

kurio

    Pan

  • 282 postów

Napisano 09 07 2008 - 13:48

Mi to bardziej pasuje na dziennik chronologiczny, albo pamietnik, albo other stuff.

  • 0




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych